31 maja 2014

Jaruzelski kontra Anja Rubik i spółka

Niedobrze. Spokojnie, będzie gorzej. Jeszcze trochę, jeszcze miesiąc. Obecna egzystencja jest niezwykle niaktualna. Brakuje mi aktualizacji co rusz, czego akurat mój laptop nie powiela, co chwilę się gamoń chce unowocześniać, szczególnie gdy w nocy ślęczę nad nim, kończąc milionostronowy projekt obliczeń fundamentów na wczoraj. Zachciało mu się ulepszeń, mnie też się chce. A nie mogę, on może, co za okrucieństwo. Moje, pożal się Boże, bycie na bieżąco prowadzi do objadania się wstydem, zawsze to lepiej niż stresem, czy czekoladą. Żadne jednak obżarstwo nie jest mile widziane.

Czy to wstyd nie wiedzieć o śmierci Jaruzelskiego? NOBO nie mam telewizora, od kilku lat uważam go za zbędnego kloca, choć większość jego funkcji przejął ten gniot pod moimi paluchami teraz. NOBO nie mam czasu teraz przeglądać i podczytywać internetowych portali informacyjnych, tym bardziej tych polityczno-historycznych, niech czyni mnie to ignorantką. NOBO nie mam radia i moja ulubiona prasa odbiega tematycznie od tej codziennej. NOBO srobo, nie ma wymówek, jestem nieaktualna. Ale, zawsze musi być ale, tutaj jest duże ale, jedno cholernie wielkie ALE. Nie mam pojęcia o ważnych wydarzeniach ze świata, jednak z tvnowską popierdółką jestem na bieżąco. Nie też tak bardzo, to prawie tydzień od ostatniego odcinka tego popierdółkowatego programu, jednak uznałam, że dziabnę jego wątek na najbliższej poczytance.



O modzie jeszcze u mnie nie czytaliście, to paradoksalne patrząc na nagłówek. Konsekwentnie- cała jestem ulepiona z paradoksów. Dziś będzie trochę o modzie, ale tylko ciupinę, wolę na nią patrzeć, podziwiać, tworzyć, niż komentować, mędrkować i palić głupa jako modowa wyrocznia.

RUN PRO WAY JECT

Właściwie, podobał Wam się zamysł programu prowadzonego przez Anję Rubik?


                                          

Dla perełek uchowanych w niewiedzy objaśnię krótko, jurorzy wychwytują z polskich tłumów, najzdolniejszych amatorów projektowania mody. Zadania bywały różne, stworzyć strój z materiałów znalezionych wyłącznie w sklepie budowlanym, uszyć kubrak dla czworonożnych, siusiających wszędzie, włochaczy, czy ubrać Pana Prokopa, wysokiego jak Dąb, którego sylwetka w 75% składa się z tułowia. Ich wyzwania do banałów nie należały. Do tego zderzenie różnych osobowości, stresu, pośpiechu i ambicji zaowocowało naprawdę barwną produkcją telewizyjną. Dla mnie przynajmniej, miło się podglądało ich poczynania. Mimo wielkiej przyjemności śledzenia kolejnych odcinków, nieco się obawiam, że program może zapoczątkować sprowadzanie kreowania mody do celebryckiego szczebla, dającego rozgłos, trochę pieniędzy i rozrywkę wszystkim wokół. Że stanie się ona świecka, pozbawiona kunsztu. Z miksu sztuki, funkcjonalności i esencji wzornictwa przemieni się w zwykłe przedstawienie z przebierankami, dające pole do popisu i abstrakcyjną sławę. Nie mam na szczęście zadatków na wróżbitkę, więc oby powyższe obawy okazały się stekiem moich wydumanych bzdur.

Z Łodzi i w łodzi
Przeuroczy, jedyny w swoim rodzaju Łodzianin, natychmiastowo skradł sympatię wszystkich wokół, nie będę wyjątkiem, mnie także pochłonęła jego aura. Maciej, specyficznie błyskotliwy, stonowanie dowcipny i szalenie skromny, wielce intrygujący. Przede wszystkim cholernie zdolny. Wydaje się trochę, jakby żył w swoim własnym świecie, może w łodzi modnej-podwodnej, głęboko pod nami. Tworzy w niej zupełnie odbiegające od schematów projekty, jego prace są niesamowicie świeże, niepowtarzalne, czasem wystrzelone z tych głębin w kosmos, wywołujące silne emocje. Finałowa kolekcja była totalnie ekscentryczna. Choć osobiście preferuję umiejętność przeniesienia do mody, zarówno elementów sztuki, jak i praktyczności, to z uśmiechem na twarzy przyglądałam się jego wyczynom.

Moje TOP z kolekcji finałowej

                                             Agnieszka Szulim w kreacji projektu Macieja

                                            Kolekcja Macieja

                                            Kolekcja Macieja


Lili facetów przyszpili
Liliana, elegancka, ekstrawagancka, zarówno w życiu, jak i w projektowanej modzie. Mieszka w Londynie, choć pragnie wkrótce ożywić tutejszy, polski fashion rynek. Konsekwentna, zaradna, najmocniejsza ze wszystkich kobiet w programie, co było odczuwalne na wstępie. Jej twory są piękne i wyraziste, choć według mnie bywają monotonne. Jest fanką i mistrzynią projektowania sukienek, to pewnie dlatego czasem owe kiecki wychodzą nam uszami, wciąż niezłe, ale jednak przesyt nigdy nie jest dobry. Zamiłowanie i talent zaprowadzą ją na szczyt, tak czuję, do tego sama jest atrakcyjna i przykuwa wzrok. Jej finałowy pokaz mnie pozytywnie zaskoczył, spodziewałam się czegoś słabszego. Było kilka projektów idealnych, niesamowitych w każdym calu, ale pojawiły się też te zwyczajne, rutynowe, przewidywalne. Facetów ostatecznie nie przyszpiliła, co z tego, znalazła się na podium, jest jedną z najlepszych.

Moje TOP z kolekcji finałowej

                                           Kolekcja Liliany

                                          Kolekcja Liliany

                                         Kolekcja Liliany

Kuba Rozruba
Wreszcie zwycięzca Jakub, o zdecydowanie najmocniejszym charakterze. Cholernie nieskromny, bezkompromisowy, dąży do celu po trupach, które sam powybijał, na szczęście ciężką pracą i imponującymi zdolnościami. To sprawiedliwy układ. Osobiście drażni mnie przesadna pewność siebie i te swoiste wyrachowanie, ale może to jest właśnie drogą do sukcesu, stuprocentowa wiara w siebie. Jego projekty były pełne klasy. Przemyślane, dopasowane, wyniuchane. Doświadczenie miał największe z uczestników, co było zauważalne. Pomysłowy, skrupulatny, perfekcjonista. Skłonny także do konfliktów, szczery i bez oporów. Rozwija się w Edynburgu, inspiruje się całym światem, w finałowej kolekcji głównie Paryżem. Mnie powaliły na kolana wstawki z cieniutkich delikatnych paseczków na dekolcie, coś pięknego. 

Moje TOP z kolekcji finałowej

                                       
                                    Kolekcja Jakuba

                                    Kolekcja Jakuba

                                    Kolekcja Jakuba

Chętnie przysiadłabym w tę niedzielę i znów ujrzała zmagania tej znakomitej trójki.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Właśnie, koniec biadolenia. Czas poczytać o technologiach betonu jeszcze przed wieczorem, życzę Wam przyjemnego środeczka weekendu!